Nie zostanę gwiazdą rocka - ja będę legendą
Żółta skórzana kurtka, mikrofon z charakterystycznym
statywem i ręka wzniesiona do nieba w triumfalnym geście. Tak zapamiętamy
jednego z największych wokalistów wszechczasów - Feddiego Mecury’ego.
Made in haven
Zanzibar słynie z tropikalnych roślin, widoków i kultury. Jest
małą plamą na mapie, która rozpala wyobraźnię ludzi. To właśnie tutaj w roku
1946 na świat przyszedł Farrokh Bulsara. Brudne i ciasne ulicę jego rodzinnego
miasta Stone Town bardzo go przytłaczały, dlatego siadał w porcie i marzył o
wyrwaniu się z tego miejsca. Kochał podróże do cioci, która żyjąc w Bombaju
mogła mu zaproponować więcej rozrywki niż rodzice mieszkający w małym
miasteczku handlowym. Nie mając na miejscu perspektyw na wykształcenie, Farrokh
musiał przenieść się do Panchgani, gdzie poszedł do szkoły z internatem. Był bardzo
dobrym uczniem, wyróżniał się z plastyki i muzyki. Właśnie z tym wiązał swoją
przyszłość. Farrokh - imienia bardzo popularnego wśród Persów - prawie nie
używał. Wydawało się mu zbyt ciężkie i długie. W szkole podawał się za
Freddiego. Podczas wakacji roku 1961 mama zaproponowała Freddiemu, że powinien
nauczyć się gry na pianinie. Szybko robił postępy, a nauczycielka była
zaskoczona jego nieprzeciętnym talentem. Właśnie podczas szkolnego koncertu
poznał Gite Choksi, która stała się jego pierwszą miłością. Pochłonięty zabawą
i używaniem życia odstawił na boczny tor edukację, co skutkowało nie zdaniem
matury. Następstwem tego było przeniesieniem do innej szkoły. Freddie miał
problemy z zaaklimatyzowaniem się i przystosowaniem do nowego otoczenia. W 1964
roku wybuchła rewolucja i rodzina Bulsarów musiała opuścić kraj. Freddie trafił
do krainy marzeń z lat dzieciństwa, do świata zachodniej muzyki i paryskiej
mody - Anglii. Zamieszkał w robotniczej dzielnicy Londynu – miasta, z którym będzie
związany aż do ostatnich dni swojego życia.
One vision
Freddie był jedyną osobą zadowoloną z nagłej przeprowadzki
do Londynu. Sytuacja rodziny Bulsarów była trudna. Stracili część majątku, więc
Fred musiał podjąć pracę. Pierwsze pieniądze zdobył pakując towary w pobliskiej
fabryce. Współpracownicy żartowali sobie z jego delikatnych dłoni. Bulsara
powtarzał, że marzy o karierze artysty i dlatego taką uwagę przykłada do swych
palców. Realizując swoje marzenia, chciał podjąć studia wyższe na wydziale
sztuk pięknych. Nie mógł jednak kontynuować nauki. Nie zdał matury, która była
konieczna do ubiegania się o przyjęcie na uczelnię. Rezygnując z pracy
fizycznej, rozpoczął naukę w technikum Isleworth Polytechnic School, by po
dwóch latach opuścić je z piątkową maturą pod pachą. Jeszcze w 1966r. rozpoczął
edukację na wymarzonym kierunku.
Podczas studiów fascynował się modą. Coraz bardziej
zagłębiał się w ten świat. W chwilach wolnych grał
z kapelą punkową, ale szybko
zakończył współpracę dowiedziawszy się, że priorytetem bandu jest granie dla
nielicznej i alternatywnej publiczności. Freddie zawsze marzył o pełnych stadionach
i popularności.
Podczas nauki spotkał Briana Maya i Rogera Taylora, którzy
grali w studenckim zespole Smile. Bardzo szybko się z nimi zaprzyjaźnił. May w
jednym z wywiadów powiedział, że Freddie był osobą bardzo nieśmiałą, ale strój
i kolory, jakie miał, sprawiały, że wydawał się ciekawszym człowiekiem niż był
w rzeczywistości.
w rzeczywistości.
Fred spełnił swoje marzenia zakładając własną grupę
muzyczną, ale nieporozumienia pomiędzy członkami zespołu spowodowały, że
rozpadła się ona już po dwóch miesiącach działalności. W tym samym czasie z
grupy Smile odszedł wokalista Tim Staffel. Freddie bezzwłocznie zgłosił się do
castingu na to miejsce. Początkowo jego kandydatura nie była jednak brana pod
uwagę, ponieważ nigdy nie uczestniczył w profesjonalnej lekcji śpiewu. Jak
wspomina Taylor, Freddie miał mocne, kontrolowane ryczenie, a jego głos
pozostawiał wiele do życzenia. W wyniku braku chętnych , szansę debiutu
postanowiono dać Bulsarze. Cel, do jakiego dążył przez wiele lat ziścił się.
Dołączył do składu, a zespół zyskiwał na popularności. Szokujący Freddie stał
się jego ikoną i siłą napędową. Po kilku miesiącach współpracy postanowił
zmienić nazwę ze Smile na Queen. Fred sam zaprojektował logo zespołu, którego
modyfikacje z biegiem lat odzwierciedlały życiowe rozterki artysty. Twierdząc, że nazwisko będzie stanowiło
przeszkodę w dalszym rozwoju kariery postanowił zmienić je na Mercury, co miało
symbolizować wielkość i bóstwo.
God save the Queen
Mercury rozpoczął współpracę z Queenem w roku 1971. Do
chwili śmierci zagrał ponad 700 koncertów zbierając kilkudziesięciomilionową
widownie. Inni członkowie zespołu stali się tłem dla poczynań wokalisty.
Freddie traktował koncert jako przedstawienie, dlatego były to wielkie
widowiska z tysiącami świateł i kostiumów. Miał świetny kontakt z
publicznością. Panował nad nią. Często ją obrażał i wyśmiewał, ale robił to w
sposób tak taktowny, że był przez nią uwielbiany. Powtarzane śpiewy "eeooo", "deeeeoooo" itp.
stały się znakiem rozpoznawczym i renomą Queenu. Freddie mógł sobie na to
pozwolić, ponieważ posiadał silną, czterooktawową barwę głosu i improwizowanie
nie stanowiło dla niego jakiejkolwiek trudności.
Osoba na co dzień skryta i
tajemnicza, która hodowała koty i nade wszystko ceniła swą prywatność, na
scenie przybierała całkowicie inną rolę. Robbie Williams porównał to do nałożenia
maski rycerza wyruszającego na bitwę. Freddie w rozmowach z dziennikarzami powtarzał,
że nie jest sztuczny. On nie udaje, ale zaspokaja potrzeby tłumu. Gdyby nie
charyzma Freddiego zespół Queen nie odniósłby takiego sukcesu. W roku 1985
odbył się koncert Live Aid. Było to spełnienie największego pragnienia
wokalisty. Zawsze bowiem chciał zaśpiewać dla całego świata. Koncert oglądało
ponad 1,5 miliarda ludzi z ponad 100 krajów świata. Spośród kilkudziesięciu
zespołów grających podczas tego wydarzenia, zespół Queen według ekspertów
przyćmił swą klasą inne bandy. Była to również pośrednio zasługa Freddiego,
który przed koncertem zaprosił technika zajmującego się realizacją dźwięku na
papierosa. Ten, nie będąc w stanie odmówić takiej gwieździe jak Fred, zgodził
się bez wahania. W tym czasie technik Queenu zdjął wszystkie ograniczenia w
emisji decybeli, jakie były nałożone na urządzenia dla bezpieczeństwa
zebranych. Chociaż na scenie panował chaos, a muzycy nie słyszeli swych
instrumentów dali największy koncert w swej historii.
Mercury, chcąc panować nie tylko nad tłumem, ale też nad
przebiegiem koncertu, zażyczył sobie, by sygnalizator drogowy był umieszczony
na scenie, a zapalające się kolejno kolory lamp sygnalizowały upływający czas.
Koncert „Live Aid” był wyjątkowy również z innej przyczyny.
Konflikty wewnątrz zespołu i chęć dominacji Freddiego nad resztą składu omal
nie doprowadziły do jego rozpadu na początku lat 80. Koncert ten był punktem
zwrotnym i uświadomił muzykom, że są wyjątkowi jako soliści, ale dopiero gdy
połączą swe siły, są wielką marką.
W tym czasie zrodził się pomysł trasy koncertowej „Magic
Tour”, która miała promować krążek wydany w roku 1986. Była to ostatnia trasa koncertowa
Mercurego. Podczas niej Freddie wpadł na pomysł zaprojektowania specjalnego
ubioru. Była to dobrze rozpoznawana żółta skórzana kurtka i białe spodnie.
Powstało kilka identycznych egzemplarzy tego ubioru, bo Freddie miał obsesję na
punkcie czystości kostiumu. Podczas koncertu rozpoczynającego trasę stwierdził,
że trzeba zakończyć występ tak, by widownia zapamiętała go na długie lata.
Dlatego podczas hymnu Wielkiej Brytanii Mercury wychodził w koronie i w
płaszczu z gronostajem. Nie tylko
wyrazisty image zdecydował jednak o tym, że zespół Queen zapisał się na trwałe w historii muzyki
rozrywkowej. Wpływ na to miała przede wszystkim muzyka.
Zespół został nazwany
także „bandem startej taśmy”. Nazwa ta pochodzi od przewijania i dogrywania
wielu głosów do pojedynczej sekwencji. Był to pomysł Freddiego, który będąc
jeszcze w technikum, często wraz z przyjaciółmi śpiewał w szkolnej toalecie,
gdzie było wyjątkowe echo. Nieprzeciętny wokal i niespotykane brzmienie zespołu
zaowocowało wzrostem jego rozpoznawalności. Po pierwszych sukcesach,
odnoszonych w szczególności w Japonii, życie wszystkich muzyków znacząco się
zmieniło. Po otrzymaniu statusu megagwiazdy Freddie czuł się spełniony.
Otworzyły się przed nim drzwi, o których istnieniu tylko słyszał. Postanowił
spróbować kariery solowej. Teksty piosenek w sposób szczególny nawiązywały do
jego życia i orientacji biseksualnej. Od początku oddzielał pracę solową od
zespołu i nie chciał, by była w jakikolwiek sposób z nim łączona i zestawiana.
Pod koniec lat 80. Mercury zakończył koncertowanie z powodu
rozwijającej się choroby AIDS, która wyniszczyła jego organizm. Ostatnie
nagrania zostały wydane tuż po śmierci Mercurego. Freddie nie chcąc zawieść
kolegów z zespołu, sam nagrywał swoje partie i je archiwizował. Do nagranego
uprzednio wokalu wystarczyło dograć podkład instrumentalny, więc muzycy mieli
gotowy materiał do wydania płyty.
Don't stop me now
Freddie Mercury był pełen sprzeczności i skrajności.
Z jednej strony uwielbiał siedzieć z kotami sam
w pokoju, by za chwilę urządzić trwające dwa tygodnie imieniny na trzysta osób. Uwielbiał robić prezenty i niespodzianki najbliższym, zabierając ich na w podróże do Barcelony czy Paryża. Nie krył swojego biseksualizmu. Żył przez sześć lat w związku z Mary Austin. Po rozstaniu nadal byli najbliższymi przyjaciółmi, a po śmierci Freddiego odziedziczyła ona ponad połowę jego majątku. Chociaż dwa razy podczas wywiadów Mercury przyznał się do swej odmiennej orientacji seksualnej, to i tak prasa cały czas szukała potwierdzenia jego słów. Nigdy go jednak nie znalazła, bo Mercury bardzo cenił swoją prywatność. Na początku lat 70. życie erotyczne Mercurego było bardzo bujne. Nikt jeszcze nie słyszał o chorobach takich jak AIDS czy HIV. Podczas podróży do Ameryki powstał utwór „Don’t stop me now”. Miał on odzwierciedlać rozpoczęcie nowego życia. Brak tematu tabu za oceanem bardzo pasował Mercuremu. Mógł pokazać prawdziwą twarz. Nocne życie i nowe związki stały się normą w jego życiu. Nigdy nie oszczędzał na alkoholu czy innych używkach, ponieważ twierdził, że zabawa jest wtedy udana, kiedy goście są szczęśliwi. Krąży wiele legend na temat przyjęć organizowanych przez wokalistę. Jedna mówi, że policjanci wysłani do interwencji z powodu zakłócania spokoju, nie wrócili już do pracy, ponieważ ciastka którymi zostali poczęstowani po przybyciu do hotelu, zawierały spore ilości narkotyków. Po dłuższym czasie Freddie wrócił do Londynu, a po wyjeździe (oprócz zmienionego wyglądu) nie było śladu. Dopiero pod koniec życia mogliśmy zauważyć konsekwencje młodzieńczych lat życia Freda.
Z jednej strony uwielbiał siedzieć z kotami sam
w pokoju, by za chwilę urządzić trwające dwa tygodnie imieniny na trzysta osób. Uwielbiał robić prezenty i niespodzianki najbliższym, zabierając ich na w podróże do Barcelony czy Paryża. Nie krył swojego biseksualizmu. Żył przez sześć lat w związku z Mary Austin. Po rozstaniu nadal byli najbliższymi przyjaciółmi, a po śmierci Freddiego odziedziczyła ona ponad połowę jego majątku. Chociaż dwa razy podczas wywiadów Mercury przyznał się do swej odmiennej orientacji seksualnej, to i tak prasa cały czas szukała potwierdzenia jego słów. Nigdy go jednak nie znalazła, bo Mercury bardzo cenił swoją prywatność. Na początku lat 70. życie erotyczne Mercurego było bardzo bujne. Nikt jeszcze nie słyszał o chorobach takich jak AIDS czy HIV. Podczas podróży do Ameryki powstał utwór „Don’t stop me now”. Miał on odzwierciedlać rozpoczęcie nowego życia. Brak tematu tabu za oceanem bardzo pasował Mercuremu. Mógł pokazać prawdziwą twarz. Nocne życie i nowe związki stały się normą w jego życiu. Nigdy nie oszczędzał na alkoholu czy innych używkach, ponieważ twierdził, że zabawa jest wtedy udana, kiedy goście są szczęśliwi. Krąży wiele legend na temat przyjęć organizowanych przez wokalistę. Jedna mówi, że policjanci wysłani do interwencji z powodu zakłócania spokoju, nie wrócili już do pracy, ponieważ ciastka którymi zostali poczęstowani po przybyciu do hotelu, zawierały spore ilości narkotyków. Po dłuższym czasie Freddie wrócił do Londynu, a po wyjeździe (oprócz zmienionego wyglądu) nie było śladu. Dopiero pod koniec życia mogliśmy zauważyć konsekwencje młodzieńczych lat życia Freda.
Show must go on
Ostatnie miesiące życia Mercurego to pasmo cierpień
spowodowane burzliwymi latami młodości. Freddie stracił wzrok i nie mógł sam
się poruszać. Krążyło wiele plotek na temat choroby artysty. Zmarł
w swoim domu 24 listopada 1991 r. Miejsce jego pochówku jest owiane tajemnicą. Najbardziej prawdopodobne jest to, iż jego skremowane zwłoki zostały pochowane w przydomowym ogrodzie pod wiśnią. Inna wersja mówi o rozsypaniu ich nad jeziorem Genewskim, gdzie znajdowało się studio nagraniowe Queenu. Pozostawił po sobie ogromną spuściznę. Ludzie badający dzieje muzyki są zgodni: Freddie Mercury zmienił na zawsze historię sceny rozrywkowej. Jest autorem takich utworów jak: "Killer Queen", "Bohemian Rhapsody", "We Are the Champions", "Bicycle Race" i wielu innych. Kilkanaście wydanych płyt, kilkaset koncertów, kilka tysięcy strojów, kilkanaście milionów fanów, a tylko jeden człowiek. Freddie nie jest gwiazdą rocka. Spełniły się jego marzenia. Stał się legendą.
w swoim domu 24 listopada 1991 r. Miejsce jego pochówku jest owiane tajemnicą. Najbardziej prawdopodobne jest to, iż jego skremowane zwłoki zostały pochowane w przydomowym ogrodzie pod wiśnią. Inna wersja mówi o rozsypaniu ich nad jeziorem Genewskim, gdzie znajdowało się studio nagraniowe Queenu. Pozostawił po sobie ogromną spuściznę. Ludzie badający dzieje muzyki są zgodni: Freddie Mercury zmienił na zawsze historię sceny rozrywkowej. Jest autorem takich utworów jak: "Killer Queen", "Bohemian Rhapsody", "We Are the Champions", "Bicycle Race" i wielu innych. Kilkanaście wydanych płyt, kilkaset koncertów, kilka tysięcy strojów, kilkanaście milionów fanów, a tylko jeden człowiek. Freddie nie jest gwiazdą rocka. Spełniły się jego marzenia. Stał się legendą.
Karolina Kowalska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz